piątek, 28 listopada 2014

Końskie nałogi i narowy

Witajcie! :*
W tym poście powiemy sobie o końskich nałogach i narowach.

Na sam początek powiedzmy sobie co to jest nałóg, a co narów.

Nałóg jest to odruch warunkowy. Najczęściej wywodzi się z nudy. Nałogi szkodzą samemu koniu.
Narów jest to zły nawyk. Może wywodzić się z np. trudnej przyszłości konia. Narowy są niebezpiecznie dla człowieka.

Wyróżniamy takie nałogi jak:
Łykawość
Tkanie
Heblowanie
Kłapanie wargami
...


Łykawość - koń opiera zęby o np. żłób i wciąga powietrze w wyniku skurczów mięśni szyi (wygina szyję w łuk i łyka powietrze). Może przyczynić się do powstawania kolki. Koń może 'łykać' z podparciem (wymaga oparcia przednich, górnych zębów konia o płaską powierzchnię, a następnie pociągnięcia całego ciała w tył) oraz bez podparcia (nie wymaga oparcia, koń jest w stanie "łykać" jedynie poprzez lekkie uniesienie głowy i odpowiednie rozwarcie zębów)
Koń uczy się łykać poprzez np. geny, naśladowanie swojego kolegi... Dotychczas nie odkryto skutecznego sposobu leczenia łykawości. Istnieje pewna, dość bolesna dla konia metoda - "łykawka", albo operacja polegająca na usunięciu części mięśni i nerwów szyi.



Tkanie - polega na bujaniu się konia 'z boku na bok'. Pierw koń buja się z nogi na nogę, potem zaczyna bujać całą szyją, głową i piersią. Może wywołać to problemy z przednimi nogami, mięśniami stawów, więzadeł, ścięgien czy kopyt. Koń 'niszczy' sobie w ten sposób aparat ruchu. Przyczyną tego zazwyczaj jest stres związany z pobytem w stajni i nuda. Aktualnie nie ma sposobu na całkowite wyeliminowanie tkania. Jednak możemy z tym 'walczyć' umieszczając w boksie zabawki dla koni, czy zapewnienie koniowi towarzystwa w boksie. I tutaj muszę z przykrością stwierdzić, że moja Dunia niestety ale tka. Tkać zaczęła po urodzeniu swojego pierwszego źrebaka, Dextera.



 Heblowanie - koń łapie w zęby np. kraty boksu i przesuwa je w górę i w dół. Wywołuje to głośny, nieprzyjemny dla uszu dźwięk. Nie jest to zbyt szkodliwe dla zdrowia konia oprócz tego, że koń nadmiernie ściera sobie zęby, no i z czasem może przejść w łykawość. Może temu zaradzić umieszczając w boksie zabawki.



i narowy:
Gryzienie
Kopanie
Stawanie dęba (wspinanie)
Przyciskanie człowieka do ścian boksu
 ...
 
Stawanie dęba (wspinanie) - pewnie każdy z Was wie jak to wygląda. Koń staje na tylnych nogach i unosi przednie. Traktowane jest jako narów jeśli koń robi to z 'własnej woli', nie mówimy tutaj o stawaniu dęba na komende. Zazwyczaj przyczyną takiego zachowania jest pokazanie dominacji nad człowiekiem i niechęci do pracy. Przyczyny mogą być przeróżne oraz oduczanie takiego zachowania zależy od konia i trzeba podchodzić do tego indywidualnie.



Gryzienie/ kopanie - oba z tych narowów mają podłoże w psychice konia. Konie z natury nie są agresywne. W obliczu zagrożenia, próby ugryzienia/kopnięcia świadczą tylko o tym, że koń chce się bronić. Jeśli koń był traktowany źle przez człowieka to nawet jeśli jesteśmy przyjaźnie nastawieni, koń po prostu będzie nas (ludzi) kojarzył z czymś złym/bolesnym i będzie się bronił. Źrebaki często podszczypują, gdyż próbują traktować nas jak równych sobie. W takich sytuacjach nie możemy źrebakowi na to pozwolić. Trzeba być stanowczym (nie agresywnym). Oduczanie takich zachowań jest takie same jak w wypadku dębowania, wymaga indywidualnego podejścia dla każdego konia.



I to już by było na tyle w tym poście, Mam nadzieję, że się spodobał i w jakimś stopniu Wam pomógł :) Nie opisywałam każdego nałogu i narowu z osobna, ale te najbardziej powszechne są opisane. Jeśli macie jakieś pytania piszcie je w komentarzach, albo na moim asku oraz podawajcie pomysły na następne posty! Zachęcam również do odwiedzania mojego photobloga, tam piszę o moim 'życiu codziennym' z końmi (linki pod spodem).

Do następnego postu! :*

____________________________________
pytania?
photoblog


sobota, 8 listopada 2014

Upadki

Witajcie! :*
W tym poście chciałbym poruszyć temat upadków.


Jak wiadomo upadki są nieodłączną częścią w jeździe konnej. Każdy kiedyś się z tym 'spotka', prędzej czy później. Nieważne czy ktoś jeździ miesiąc, rok, pięć czy dziesięć lat.

Poruszam ten temat, gdyż kilka tygodni temu spadłam na treningu. To może teraz z krótka opiszę jak to się stało...
Z racji, iż w ten dzień niestety, ale rozpadało się i to dość solidnie, jeździć musieliśmy na hali. Hiszpan (koń, na którym jeździłam i mój ulubieniec) chodził bez zarzutu. W końcu, gdy zaczęliśmy skakać, również spisywał się na medal. Galopowaliśmy na prawo i tak mi się chłopak 'rozkręcił', że przy najeździe na przeszkodę za szybko się wybił, wylądowałam na jego szyi i parę kroków dalej zsunęłam się z jego szyi. Nie był to jakiś masakryczny upadek, można by powiedzieć, że lekko upadłam na ziemie. Hiszpano ciągle stał nade mną, nie odszedł nawet o krok, tylko wpatrywał się we mnie tymi jego mądrymi oczkami i trącał lekko łbem. Niby nic poważnego, ale... niefortunnie moja prawa noga podwinęła się pode mnie i na nią upadłam (położyłam się na niej). Nic mnie nie bolało, dopóki nie podniosła mnie moja trenerka. Poczułam ból w prawej nodze w okolicy kostki. Nie mogłam na niej stanąć, więc poszłam usiąść na ławkę. Zdjęłam buta i skarpetkę, a tam wielki 'bąbel'. Przypuszczaliśmy, że mam skręconą kostkę...
Razem z moim tatą pojechałam do szpitala gdzie trzymali mnie 5 godzin. W końcu po trzy krotnych zdjęciach rentgenowskich lekarze powiedzieli mi, że mam pękniętą kość piszczelową z rozwarstwieniem i skręcony staw skokowy. Mam założony gips na 4/6 tygodni (minęły 4 tyg) niedługo będą mi go ściągać, choć możliwe, że przedłużą mi jeszcze o tydzień/ dwa. Później będę musiała nosić specjalne usztywnienie na tą nogę...
Tak, więc narazie mam 'przerwę' od jazd, ale do stajni chodzę ;)
(taka ciekawostka, w ten sam dzień co ja spadłam, spadły jeszcze trzy inne osoby)

Niestety, ale ja miałam straszny niefart... niby nie był to 'poważny' upadek, a tyle szkód.


Czy upadek boli?
Nie zawsze. Jeśli jesteśmy przeciętnie sprawni fizycznie, prawdopodobieństwo poważnej kontuzji jest małe. Człowiek spadając z siodła odruchowo zwija się w 'kłębek' i ląduje na plecy. Wiele osób pyta mi się "czy bardzo bolało?", tak jak już wcześniej pisałam, dopóki nie wstałam nic mnie nie bolało. Pamiętajcie, jeśli czujcie, że spadacie, próbujcie z tym walczyć. Chwyćcie się grzywy, łęku i spróbujcie wrócić w siodło. I jeszcze takie małe rady ode mnie, gdy spadniecie lepiej nie wstawajcie sami, poczekajcie na trenera/instruktora aż was podniesie i w zależności gdzie się jeździ np. na hali/placu możemy puścić wodzę, bądź też nie, jednak gdy spadniemy w terenie sprawa jest inna...

Ja w swoim życiu miałam tylko 5 upadków z konia. Dwa razy spadłam z kucyka (Moni), raz przewróciłam się razem z koniem i raz spadłam z Duni na proste nogi. No i ten upadek z Hiszpana był jedynym przy którym odniosłam jakieś 'obrażenia'... no dobra, raz gdy spadałam z Moni miałam zbite kolano :D

 

Najgorsze w upadku nie jest sam upadek, a to, że może nas spotkać pewna blokada. Ważne jest to, by zawsze się podnieść! Wiadomo, to zależy od 'powagi' wypadku... raz spadnie się i nic się nam nie stanie, raz odniesiemy jakieś kontuzje. Zazwyczaj po bardzo poważnym upadku  niektórzy mają problem z przełamaniem strachu przed ponowną jazdą... w takich chwilach może nam pomóc jazda na lonży, stopniowo, aż nie zaczniemy 'normalnie' jeździć :)

No i to by było na tyle w tym poście :)
Mam nadzieję, że się spodobał.
Jeśli macie jakieś pytania, piszcie je w komentarzach albo na moim asku.
Zachęcam również do odwiedzania mojego photobloga. Tam dodaje posty z codziennej pracy z moimi koniskami (linki pod spodem).

A wy jakie mieliście upadki? Piszcie!

____________________________________

pytania?
photoblog